Jak przygotować wyprawę

"Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku"

Lao-tzu



 
 

        Chciałbym podzielić się moim doświadczeniem w przygotowaniu wyprawy i dać wam pod rozwagę czy warto to zrobić samemu. Nie staram się namawiać kogokolwiek do pokonywania jakiś granic możliwości przeciętnego obywatela RP. Wybieramy się tu na wycieczkę, na wycieczkę do Afryki bo taki jest tytuł pisaniny na ekranie np.: do Kenii, Tanzanii, Ugandy, Rwandy czy patrząc z zachodniej strony go Ghany, Gambii, Kamerunu czy Senegalu itd. Uważam że czasem możemy nie iść na łatwiznę i zamiast kupując pozycję z katalogu biura podróży, skazując się na zgrany scenariusz jaki został przez nich wypracowany zorganizować coś na własną rękę. Nie twierdzę że wycieczki realizowane przez Rainbow czy inne TUI nie mają uroku. Pamiętajmy jednak ze biura podróży nie dopasują wyjazdu do naszych indywidualnych potrzeb, że skupiają się na bezproblemowym i co ważne tanim przetrwaniu klienta na wyjeździe. Nie piszę tu o środkach bezpieczeństwa jakie są wymagane to jest w pełni uzasadnione, a o tym ze wygodniej jest trzymać turystów na terenie hotelu a poza nim w obrębie autobusu. Spędzając tak wakacje nie do końca możecie poczuć klimat miejsca będąc tak odgrodzonym. Więc nawet jeśli kupicie najdroższy pakiet bardzo często wyjazd będzie przypominał siedzenie przed telewizorem z włączony Discovery Channel tyle że towarzystwo na kanapie będzie dość przypadkowe. Organizując na własną rękę czeka was przygoda, niespodzianki, satysfakcja oczywiście jeśli zrobicie to rozsądnie i nie przecenicie własnych możliwości. Nawet jeśli odrobinę przecenicie będziecie mieli co opowiadać znajomym przez kolejne lata. Będziecie mieli za to możliwość przebudowania własnych poglądów, spróbowania lokalnej kuchni, poznania zwyczajów a może nawet dacie szansę sobie by poznać i zaakceptować inny jak wam znany świat. Co ważne jadąc bez Niani w postaci przewodnika z naklejką biura podróży musicie sami dojść do pewnych rzeczy, sami zadbać o siebie i o ewentualnego współtowarzysza. Turyści są przyzwyczajeni do wymagania i narzekania, to jedna z trzech rzeczy jakie robią często przez 2 tygodnie, ostatnią jest opalanie. Jadąc sami wybraliście to co was interesuje, miejsca jakie chcecie zobaczyć, a pretensje .. cóż na stronach rządu Kenii czy Tanzanii zapewne też Ugandy jest jakiś adres gdzie możecie wysłać swoje uwagi i im przesłać :).
Pierwsze pytanie jakie słyszę czy to jest tańsza metoda, hmm... odpowiem troszkę politycznie. Wybieracie sami miejsce, często region który jest mało znany a chcecie właśnie tam pojechać. Więc trudno jest powiedzieć czy tańsza skoro jest to częsta jedyna metoda. Jeśli porównamy natomiast ceny biura podróży w typowo turystyczne miejsce ot choćby cudowne Diani w Kenii. Pozornie cena organizatora może być niższa lub podobna do kosztów jakie obliczyliście dodając koszty biletów, hotelu itd. Tyle że poruszacie się rejsowymi lotami, wybieracie klimatyczny hotel a nie blok na 1000 turystów. Sami organizujecie sobie czas, safari lokalne wycieczki z bardzo tanimi i przemiłymi lokalnymi przewodnikami.
 

    Granice i jak je pokonać

Wiza - zazwyczaj wizę dostaniemy na lotnisku, niektóre Państwa jak Kenia, Rwanda oraz Uganda posiadają stronę internetową dzięki której możemy ubiegać się o wizę przed wylotem. Proces jest bardzo szybki i bezproblemowy a wizę dostajemy kilka dni po wypełnieniu wniosku i jej opłaceniu ( przeciętny koszt to 50 dolarów). Każdorazowo należy jednak sprawdzić przepisy wizowe. Jeśli Państwo do jakiego jedziemy nie wydaje wiz na przejściu granicznym przez które zmierzamy przejechać możemy skorzystać z pośredników w Polsce w celu uzyskania wizy przed wylotem. Zazwyczaj, najbliższa ambasada państwa  środkowoafrykańskiego znajduje się w Berlinie lub Moskwie. Biura pośrednictwa wizowego wysyłają komplet Waszych dokumentów do tej ambasady i już w około 2 tygodnie posiadacie wizę ot choćby do Ghany. Niestety takie załatwiani wizy jest obarczone dodatkowym kosztem więc bardziej 150 dolarów a czasem więcej w zależności od kraju docelowego.
 
Szczepienia – niektóre Państw wymagają posiadanie tzw. żółtej książeczki (International Certificate of Vaccination). Szczegóły oczywiście są dostępne na stronach MSZ. Wymogiem może być szczepienie na żółtą gorączkę inaczej zwaną żółtą febrę. Szczepienie powinno być wykonane minimum 10 dni przed wyjazdem i jest aktualne przez 10 lat. Książeczkę tak jak paszport koniecznie musicie zabrać w podróż, będzie ona sprawdzana np. w owej Ghanie czy Tanzanii.
 
Bilety lotnicze - Jest wiele przeglądarek, aplikacji które służą nam pomocą np. kayak, gotogate, esky. Polecam by dane połączenie sprawdzić u wszystkich i wybrać najkorzystniejszą cenę. Oczywiście cena może się zmieniać w czasie  i niestety nie ma zasady kiedy to jest mniejsza a kiedy nie. Osobiście kupuje bilet do jakiegoś miast w Europie:  Rzymu, Paryża, Barcelony, Berlina a dopiero kolejny dopiero do miejsca docelowego. Dzięki temu zwiedzam kolejne miasto w Europie, a i tamtejsze lotnisko posiada więcej korzystnych połączeń z Afryką jak Polska. Pamiętajcie jednak że przy tej metodzie powinien być zapas czasu taki by kolejny samolot nam nie uciekł. Mój rekord to 12 różnych lotów podczas jednej podróży więc da się to jednak zorganizować.
 

Jambo   

 Pozostaje nam hotel, ale tu już nie odkryje przed wami niczego szczególnego. Booking.com załatwi sprawę. Z drugiej strony, starajcie się zarezerwować hotel z bez kosztową rezygnacją, zawsze możecie minąć coś ciekawszego a bez pośrednictwa portalu i cena będzie korzystniejsza.

Malaria i inne niebezpieczeństwa


Najbardziej problematyczną kwestię zostawię na koniec, mianowicie strach przed chorobami najczęściej przed malarią. Nie mam zamiaru radzić Wam czy powinniście kupować i stosować Malarone ( lek przeciwko malarii). Występowanie malarii często jest odczytywane w ten sposób że jest wszędzie gdzie pojawia się słowo Afryka, tak najczęściej mówią aptekarze ( rozumiem ich od momentu gdy zapytałem ile malarone kosztuje). Można wręcz mieć przekonanie że typowe lotnisko w Afryce wygląda tak że na przyjezdnych na maleńkich stołeczkach lub fotelikach w sektorze PRZYLOTY czekają cierpliwie much, komary  węże, skorpiony i co tam jeszcze fantazja Europejczyka stworzy w opowieści o kraju w którym nigdy nie był. Więc siedzą sobie i ot choćby grają w bierki. Gdy turysta już dostanie stempelek do paszportu, wszystkie te stworzonka rzucają rozpoczętą partie bierek, jeden z nich zbiera maleńkie pieniążki i niczym taksówkarze na Okęciu zbiegają się do niego. No musze rozczarować zwolenników takich wizji, na lotniskach nie ma krzesełek a i komary jak i reszta towarzystwa mogą przegapić nasze przybycie. Myślę nawet że nasze importowane ...  nie są jakoś wybitnie dla nich atrakcyjne. Więc przyda nam się troszkę więcej rozsądku.  
Należy sprawdzić w jakiej porze się udajemy, czy w ogóle będziemy w rejonach zagrożonych tą chorobą. Na pewno polecam stosowanie preparatów DEET i zdrowy rozsądek. Zdrowy rozsądek znaczy to też tyle by nie przesadzać z obawami i fobiami. Osobiście uwielbiam porę deszczową, ale to subiektywne odczucie.


i kilka rzeczy w plecaku

Nie wiem którą koszule czy spodnie macie wziąć na wyprawę i ponad to że warto zabrać kilka rzeczy które będą was ciut bardziej okrywać czy to z powodu słońca czy też będziecie nieopodal jakiś miejsc o których już pisałem. Osobiście staram się brać niewiele ubrań i mam specjalnie przygotowany zestaw koszul czy spodni z firmy która sprawdza się w produkcji wyposażenia turystycznego. Podobnie jak buty które wolę wziąć jednak wysokie i choć klapki to podstawa w Afryce czasem możemy zabłądzić w miejsce gdzie się nie sprawdzają. Nie polecam chodzić boso :) chyba że szukacie swojego miejsca w TV. Chciałbym napisać jednak co może a nie musi wam się przydać. Zawsze mam ze sobą apteczkę, zawiera jakieś środki przeciwbólowe, przeciw ewentualnym zatruciom, standardowy zestaw bandaży i środki do oczyszczania ran, oczywiście nożyczki i zapałki. Gdybyście podobnie jak ja palili , proponuje zabrać kilka zapalniczek i wetknąć je głęboko różne miejsca w plecaku. Połowę z nich stracimy na lotnisku, druga przestanie działać nie wiedzieć czemu. :) Przyda nam się jeszcze jakiś nóż do owoców i oczywiście latarka. dorzucamy paszport i żółtą książeczkę i możemy ruszać :)
Pozostały jeszcze pieniądze, gdziekolwiek w Afryce byśmy się nie udali będą tam honorować dolary amerykańskie (koniecznie kupcie w Polsce nowe banknoty USD, starsze jak 2005r mogą stanowić problem). Proponuje wymienić ich część na lokalną walutę już na lotnisku. Dając napiwki czy płacąc za coś w dolarach możemy tracić, jego kurs może być przeliczony niekorzystnie lub po prostu będzie problem z wydaniem reszty. Np. TUK-TUK czyli lokalny transport za pomocą motorka z doczepioną 2 osobową ławeczką może kosztować 50 centów lub mniej. Zresztą lokalny transport zasługuje na oddzielny akapit bo wrażenia są przednie jadąc owym TUK-TUK a już DALA-DALA zawsze przysparzał mi uśmiechu i nowych wrażeń. Wspomnę jedynie że DALA-DALA to taki busik mieszczący na oko 10 osób a zabierający zapewne spokojnie powyżej 20 a i to nie jest nadal tłok:)
Wracając jednak do plecaku a w nim gotówki. Czy można zabrać kartę kredytową ?
Oczywiście można zabrać nawet ulubionego kwiatka z parapetu lub pilot od telewizora, polecam gotówkę bo karta może okazać się tak samo przydatna jak ww. przedmioty. Tamten świat nie przestawił się tak mocno na walutę elektroniczną. Choć z drugiej strony posiadają konkurencyjne rozwiązanie, mogą płacić za pomocą telefonu i tak też przelewać pieniądze. To jakieś lokalne rozwiązanie przypominające płacenie za pomocą SMS choć z drugiej strony jego lokalność obejmuje dużą część Afryki a i spotkać je można w Ameryce Pd.  Zazwyczaj kartę kredytową uważam za ostatnią deskę ratunku i korzystam z niej w nieprzewidzianych okolicznościach i miejscach bardziej unowocześnionych. Przydać się może w Kenii czy Tanzanii np. do opłacenia hotelu ale już szukanie bankomatu w Ghanie poza Accra czy innych miejscach wydaje się być bezsensowne.
Wracając do banknotów - co oczywiste pieniądze trzymamy w kilku miejscach i nie jest to damska torebka na sznureczku. Bynajmniej nie jest to ostrzeżenia z kategorii ogłoszeń naszego MSZ które mówią że właściwie wszędzie poza polską czyhają na nas rabusie. Po prostu utrata dużej ilości gotówki w jakichkolwiek okolicznościach tak daleko od domu może spowodować że nasz urlop straci urok. W swoje podróżniczej historii straciłem raz.. i to przyznam było straszne … w środkowej części Tanzanii. Gdzieś równie daleko do Arushy co do dar el Salaam .. straciłem ( wstyd się przyznać)  zapas papierosów. Na ratunek ruszył mi znajomy przewodnik z ludu Luo i tak długo kluczył między wioskami że znalazł mi paczkę lokalnych papierosów. Po spróbowaniu której poważnie zacząłem rozważać skończenie z tym nałogiem. Zagrożenie istnieje jak uczy moje doświadczenie, szczególnie gdy się zapomina zabrać rzeczy z namiotu. Ergo: polecam uważać na pieniądze oraz inne cenne przedmioty oraz co istotne wystrzegać się papierosów w pomarańczowej paczce :)
 


Jakie niebezpieczeństwa na nas czyhają.

Chciałbym w tym akapicie zająć się potencjalnymi zagrożeniami jakie mogą nas spotkać w tej części Afryki. Porady czy raczej sugestie zawarte poniżej są efektem moich doświadczeń, więc można przyjąć że po prostu miałem fart lub byłem nadmiernie ostrożny skoro przepełnia je optymizm. Zacznę więc od owej ostrożności. Odradzał bym pierwszą podróż w tak różne kulturowo miejsca organizować samemu. Nie namawiam by zdawać się wyłącznie na biuro podróży bo to niewiele przyniesie przydatnych doświadczeń do kontynuacji nowej pasji. Wiele małych firm też specjalizuje się w organizacji wypraw czy wycieczek objazdowych które mogą być dobrym startupem w byciu podróżnikiem lub po prostu dołączyć do kogoś kto podobnie jak ja podróżuje. Innym sposobem jest stopniowe zwiększanie trudności wyjazdów organizowanych samemu. Na początek może samolot w dwie strony na jednym bilecie i jakiś hotel na miejscu, na pewno znajdziecie jakiegoś przewodnika który oprowadzi was po okolicy bliższej czy dalszej.
Dla wielu podróżników czas z plecakiem na szlaku to więcej jak wakacje ale zajmijmy się typowo turystyką. Zasady jednak są podobne, są nawet uniwersalne nie zależnie od miejsca gdzie się udajemy. Z innych akapitów wiemy co powinniśmy zabrać, jak rozmienić pieniądze ale co dalej i czego powinniśmy unikać. Większość tych zasad ma uzasadnienie w części arabskiej a nie centralnej Afryki jednak powinniśmy ich przestrzegać wszędzie czy to w Afryce, Ameryce środkowej czy południowej. Co do dalekiej Azji czy Indonezji, te kilka wyjazdów w tamte rejony to zbyt mało bym miał jakieś większe doświadczenie.
Unikajmy więc dużych skupisk ludzkich, tłumów, ciemnych zaułków. Nie oddalajmy się od przewodnika czy naszej małej podróżniczej gromadki, nawet jeśli chcecie skorzystać z toalety idziecie grupa i czekacie na te osobę. Oczywiście w Afryce centralnej jest to nadmiarowa ostrożność ale nie będziecie mieli możliwości kontaktu w przypadku zawieruszenia się gdzieś, często telefony nie działają a korzystanie z internatu mobilnego jest niemożliwe. Każda z osób powinna mieć plecak zawierający niezbędne wyposażenie, czyli choćby napój o jakich pisałem, telefon z  off-line’owymi mapami danego kraju (polecam maps me). Unikajcie zbyt nachalnych sprzedawców czy taksówkarzy, jeśli chcecie coś kupić nie okazujcie specjalnego zainteresowania, bierzcie do rąk wyłącznie przedmioty które was rzeczywiście interesują. Gdy sprzedawca wyda wam się zbyt nachalny pomału wycofajcie się ze sklepu ale nie okazujcie zdenerwowania. Ustalajcie szczegółowo cenę, nie tylko jej wysokość ale potwierdzajcie w jakiej walucie jest podana. Jak już pisałem nie zakładajcie złych intencji  tubylców nawet jeśli jesteście zmęczeni lub poirytowani, zazwyczaj zmian klimatu czy różnice kulturowe odpowiadają ze wasze wahania nastoju a nie oni. O tym że wybierajcie wyłącznie taksówki oznakowane chyba nie musze pisać bo zasada jest aktualne także w Polsce.  Afrykanie nie są przyzwyczajeni do zachowania Polaków, wszystko załatwia się tam z uśmiechem więc spróbujecie na chwile nie mieć pretensji i wymogów ponad miarę. Zazwyczaj nie zrozumieją waszego zachowania i wyda im się agresywne. Nie obnoście się z biżuterią, koszulkami z napisami których nie rozumiecie bo być może oni je zrozumieją i mogą być niemile widziane. Pisałem już o przyjaznych i pełnych ufności ludziach, a jakie niebezpieczeństwo łączy się z tą cechą.  Otóż takie że niektóry odbierają to jako usłużność i zaczynają ich traktować niemal jak służbę co nie jest ani prawdą ani nie będzie dobrze widziane. Oczekują że i gość będzie przyjazny a nie wyłącznie wykorzystywał ich uczynność. Pamiętajcie że tam nie przyjedzie karetka, policja itd. więc musicie być odpowiedzialni za swoje zachowanie i za współtowarzyszy.
Co wam grozi ponad to? coś czego jestem poniekąd ofiarą, tęsknota po powrocie za tymi ludźmi, atmosferą, uśmiechem, prostotą, kolorem czy zapachem. Ostatnio gdzieś widziałem relację z podróży po Afryce pewnego Brytyjczyka. Postanowił przejechać cały kontynent na motocyklu. Wielki szacunek za wyczyn, choć nie traktuje Afryki jak toru wyścigowego to wielkie wyzwanie logistyczne i podróżnicze. Podczas skromnej relacji z trasy często narzekał na brak komfortu, jedzenie ale i zachwycał się pięknem Afryki. Dlaczego o tym pisze, bo symptomatyczny był jego powrót do Europy. Po wylądowaniu w Hiszpanii pierwsze co poczuł zamiast ulgi była depresja. Przez rok tęsknił za rodziną, spał pod niebem lub w namiocie, żył za kilka groszy dziennie bo takie przejął zasady podróży. Jednak gdy w końcu wylądował w komfortowej, bezpiecznej i pełnej zasad Europie poczuł jedynie smutek i zagubienie. Afryka jest jak narkotyk, może nam przeszkadzać milion drobnych rzeczy, ale niczym są przy jej magii. No to niebezpieczeństwo jednak nie znalazłem rozwiązania.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz